Autor

Wyświetl wszystkie

Artykuły Arthur Jackson

W czasach ucisku

Wiele lat temu znajoma opowiadała mi, jak bardzo była onieśmielona, gdy próbowała przejść przez duże skrzyżowanie: „Nigdy nie odczuwałam czegoś takiego; zasady ruchu na drodze, których kiedyś się nauczyłam, wydawały się nieskuteczne. Byłam tak przerażona, że prosiłam nadjeżdżających kierowców, aby pozwolili mi przejść na drugą stronę ulicy. Minęło sporo czasu zanim nauczyłam się poruszać po wielkim skrzyżowaniu, zarówno jako pieszy, a później też jako kierowca”.

Miłosierdzie dla ciebie i dla mnie

Jedną z konsekwencji pandemii Covid-19 było dokowanie statków rejsowych i poddawanie pasażerów kwarantannie. Czytałem w tym czasie wiele artykułów, w tym wywiady z uczestnikami rejsów. Zgodnie przyznawali oni, że kwarantanna stworzyła więcej okazji do rozmów. Jeden z pasażerów żartował nawet, że jego obdarzona doskonałą pamięcią żona potrafiła wymienić wszystkie złe postępki, jakich kiedykolwiek się dopuścił!

Błogosławieństwo skruchy

„BROKE” (bankrut) to przydomek, którym posługiwał się Grady. Pięć liter oznaczających hazardzistę, cudzołożnika i oszusta w średnim wieku dumnie widniało na jego tablicy rejestracyjnej. Tak naprawdę był on załamany, zrujnowany i oddalony od Boga. Jego życie jednak zupełnie się zmieniło pewnego wieczoru w pokoju hotelowym. Powiedział wówczas swojej żonie: „Chyba zostałem zbawiony!” Tego wieczoru, prowadzony przez Ducha Świętego, wyznał swoje grzechy Bogu i przyszedł do Jezusa po przebaczenie. Wcześniej sądził, że nie dożyje czterdziestki, a okazało się, że jako zupełnie zmieniony człowiek służył Bogu przez kolejne trzydzieści lat. Zmieniła się również jego tablica rejestracyjna—z „BROKE” na „REPENT” (nawróć się).

Głębokie wody

W sierpniu ubiegłego roku opady deszczu trzykrotnie przekroczyły spodziewane prognozy. W wyniku potężnej burzy dwadzieścia osób straciło życie, a setki domów uległo zniszczeniu. Gdyby nie współczucie i umiejętności pilota helikoptera—Joela Boyersa—straty w ludziach byłyby jeszcze większe.

Wystarczy poprosić!

Radosne okrzyki, dobiegające z naszej piwnicy, pochodziły od mojej żony. Shirley przez wiele godzin zmagała się z projektem biuletynu i już prawie się poddała. W swoim niepokoju i niepewności, jak sobie z nim poradzić, zaczęła modlić się o Bożą pomoc. Swoim projektem zainteresowała również przyjaciół z Facebooka i wkrótce praca zespołowa przyniosła pozytywne rezultaty.

On zna moje serce

Stałem w kolejce do kasy samoobsługowej w supermarkecie. Gdy, jak sądziłem, nadeszła moja kolej, zacząłem skanować swoje zakupy. Nie zauważyłem jednak, że przede mną była jeszcze jedna osoba. Niespodziewanie podeszła do mnie i, wyraźnie zdenerwowana, zwróciła mi uwagę. Świadom swojego błędu, szczerze ją przeprosiłem. Ona jednak moich przeprosin nie przyjęła, lecz wypowiedziała jeszcze kilka przykrych słów.

Modlitwa w mrocznych chwilach

Pewna popularna celebrytka wyznała, że podczas pandemii COVID-19 przeżywała w swoim życiu mroczne chwile. Przystosowanie się do nowej normalności było dla niej tak wielkim wyzwaniem, że zmagała się z myślami o samobójstwie. W końcu jednak wyrwała się z pułapki, ponieważ zwierzyła się ze swoich zmagań współczującej przyjaciółce.

Pokrzepieni w domu Simona

Nigdy nie zapomnę mojej wizyty w domu Simona. Pod osłoną rozgwieżdżonego nieba w Nyahururu, w Kenii, udaliśmy się do jego skromnego domu na kolację. Klepisko na podłodze i biedna lampka wskazywały, że dysponował raczej niewielkimi środkami. Nie pamiętam wcale posiłku, który dla mnie przygotował. Zapamiętałem jednak jego szczerą radość, że byliśmy jego gośćmi. Jego gościnność przypominała mi Jezusa: była bezinteresowna, szczera i odświeżająca.

Czuję się zakurzony

Gdy podczas cotygodniowego spotkania zespołu usługującego Warren wspomniał, że „czuje się marnym prochem", zrozumiałem, że ciąży mu jego wiek i zły stan zdrowia. Warren wraz z żoną już jakiś czas temu skończyli sześćdziesiąt lat i rok 2020 oznaczał dla nich ciągłe wizyty u lekarzy, zabiegi chirurgiczne, a na dodatek zmianę umeblowania domu w celu dostosowania go do opieki domowej. Czas świetności, dobrego zdrowia i sukcesów mieli już za sobą i dobrze o tym wiedzieli.

Bezpieczny w Jego dłoniach

Życie stawiało przed Merkeyem coraz to nowe wyzwania. Matka przegrała długotrwałą walkę z rakiem, jego romantyczny związek nie wytrzymywał próby czasu, oszczędności szybko topniały, a jego powołanie budziło wątpliwości. „Emocjonalna i duchowa ciemność wokół mnie i we mnie była głęboka, wyniszczająca i nieprzenikniona”—pisał jako pastor i rzeźbiarz. Wszystkie te trudne przeżycia oraz ciasne poddasze na którym mieszkał, zainspirowały go do stworzenia rzeźby o nazwie „Kryjówka”. Przedstawia ona silne, pokryte bliznami dłonie Chrystusa, złączone w miseczkę w geście symbolizującym bezpieczne schronienie.

Nie zwlekaj z rozwiązaniem

Nierozwiązany uraz między Simonem i Geoffreyem trwał od wielu lat. Próby naprawienia relacji przez Simona były odrzucane. Gdy dotarła do niego wiadomość o śmierci matki Geoffreya, wybrał się w głąb Kenii, aby wziąć udział w pogrzebie. Później opowiadał o swoim spotkaniu: „Nie miałem żadnych oczekiwań co do tego, jak wszystko się potoczy, ale po nabożeństwie otworzyliśmy się przed sobą i odbyliśmy owocną rozmowę. Uściskaliśmy się, pomodliliśmy i zaplanowaliśmy kolejne spotkanie”. Gdyby tylko Simon i Geoffrey spotkali się wcześniej, oszczędziliby sobie wiele bólu.

Odważna wiara

Podczas II wojny światowej samolot Prema Pradhama (1924–1998) został zestrzelony. On sam zdołał wyskoczyć na spadochronie, ale doznał urazu nogi i przez resztę życia chodził kulejąc. Po zakończeniu wojny powiedział: „Mam kulawą nogę. Czy nie jest więc dziwne, że Bóg powołał mnie do głoszenia ewangelii w Himalajach?” Pradham rzeczywiście głosił Słowo Boże w Nepalu. Doświadczył jednak wrogości i więzienia. Przebywał w tzw. „lochach śmierci”, gdzie panowały ekstremalne warunki. W ciągu dziesięciu lat przebywał w czternastu różnych zakładach karnych. Jego odważne świadectwo o Jezusie Chrystusie zaowocowało przemianą życia wielu osób, włącznie z więźniami i strażnikami, którzy zanieśli ewangelię swoim ludziom.